Translate

sobota, 31 lipca 2010

Się robi...



...nie wiem co to będzie (znaczy na pewno będzie to coś na górę, może sweterek/bluzeczka, co jeszcze nie wiem), bo tak zwyczajnie wczoraj chwyciłam druty w dłoń dorwałam trzy motki resztówek i zaczęłam dłubać. A że dłubaniu towarzyszyło piwo to wiele efektów nie ma :) Liczę tylko na szybki finish, bo to jest gabarytów mniejszych, wiec może jakieś znajome dziewczątko się załapie na nową szmatkę.

czwartek, 29 lipca 2010

Się spieniło

A miało być głownie o drutach. Tymczasem życie leci, tematy w głowie się mnożą, a na drutach zastój. Utknęłam na etapie rękawów, a że nigdy jeszcze nie zrobiłam nic "szwowego" to się boje ruszać, bo jak dotrę do główki rękawa to wpadnę w panikę i się zniechęcę. Trzeba było słuchać zdrowego rozsądku i znaleźć jakiś piękny model w gazetce i od niego zacząć naukę, a nie od razu radosna twórczość!
Dlatego też uciekam w krainę książki oraz blogów i forów gdzie są różne cuda, niekoniecznie dziergutowe ;)
Tak zainspirowana tematem znalezionym TU postanowiłam zmydlić Szarego Jelenia znalezionego w szafce. Poszłam w aromaty pomarańczowe, tylko podczas kąpieli mydło zaczęło szaleć i prawie wyskoczyło z garnka. Ale mimo to nie rozpuściło się z całości. Teraz schnie. Zobaczymy jutro co z tego wyniknie :)

środa, 28 lipca 2010

Już jest...


... moja paczuszka z koraliczkami, szpilkami, piedułkami. Są kolorowe, błyszczące, lśniące. Są zwyczajnie cudne. Szkoda tylko że zamiast zająć się produkcją markerów poświęciłam cały wolny czas ostatnich dni literaturze. Ale co zrobić skoro książka z listy "do nabycia" nieoczekiwanie pojawiła się w naszym domu. Ależ mnie mój mąż kocha. Taka niespodziewajka:

środa, 21 lipca 2010

Czekam

A miałam nie szaleć. Miałam się odstawić od allegro, bo ostatnio zbytnio uczestniczę w napychaniu kieszeni sprzedającym. Ale cóż stało się, czekam na paczuszkę... Wpadłam w szał i postanowiłam zrobić sobie jakieś porządne markery, bo metody: kawałka włóczki lub spinacza już mnie nie zadowalają. Czekam więc. Jak się doczekam to coś stworzę. A jak już stworzę to się pochwalę :)

niedziela, 18 lipca 2010

No i ruszyłam...

... z kopyta. Tyle się blogów pięknych naoglądałam, że mnie też wzięło! A co! O czym zamierzam pisać? O tym co mnie cieszy, relaksuje, uspokaja. O moich małych skarbach :) Czyli głównie o dziergutach.
Pamiętam, babcia tłumaczyła jak prawe, jak lewe, jak zamykać. Zawsze wychodził z tego "szalik". Ale ile "szalików" można w życiu zrobić?! Się znudziło. Minęło kilkanaście dobrych lat, kiedy nawinęłam się w necie na szereg blogów dzierutowych. Jak sobie przypomniałam moje "szaliki" to się zawstydziłam. I ambitnie postanowiłam stare umiejętności prawe/lewe odgrzebać. Mąż kupił parę drutów, dwa moteczki i nie wiedząc kiedy zrobiłam kolejny "szalik". To było kilka miesięcy temu. Teraz mam na koncie dwa sweterki dla siebie, trzeci a nawet i czwarty w toku i trochę pierdułek dla dzieciaczków :) Te zawsze cieszą. Nie wiem czy są ładne, nie wiem czy jest się czym chwalić, ale są moje! Moje małe skarby!